Miałam pisać recenzję szczoteczki do twarzy z Biedronki, ale będąc w sklepie podirytowało mnie zachowanie pewnej kobiety. Zainspirowało mnie to do tego, by zwrócić Waszą uwagę na bardzo powszechny problem, który swoimi dobrymi chęciami możemy łatwo pogłębić.
Robiąc zakupy w Biedronce podeszła do mnie dość młoda kobieta, zaczęła prosić o pieniądze, na dziecko. Jestem niepracującą studentką i w kulturalny sposób odpowiedziałam jej, że sama potrzebuje pieniędzy, bo przecież moje konto nie zostaje zasilane co miesiąc w magiczny sposób przez dobrą wróżkę. Kobieta mruknęła pod nosem, ale tak bym słyszała „taaa chuja”, co strasznie mnie zirytowało. Czemu mam dawać obcej kobiecie moje pieniądze?
Może ktoś powie, że 2 zł nie jest dużym pieniądzem, i mogłabym tyle dać dla dziecka. Ale skąd mam pewność, na co ta pani wyda te pieniądze? Dlaczego ta kobieta decydowała się na dziecko, nie mając do tego warunków? Wiem, że w życiu się różnie układa, ale jest w Polsce wiele organizacji, które pomagają takim osobom i chociaż nawet tam zdarzają się przekręty to wole przez nie pomagać. Bieda jest cicha. Zazwyczaj najbardziej potrzebujący nie proszą o pomoc.
Dlaczego dając 2 zł nie pomagasz? Siedząc dziś na ławeczce przy McDonald’s na wrocławskim dworcu zaczęły się do nas zlatywać wróble, przyzwyczajone, że ludzie je dokarmiają, na początku podleciało ich kilka, w ogóle się nie bojąc licząc, że im damy frytki, czy kawałek bułki. Nie daliśmy. Ale ludzie wielokrotnie je dokarmiali. W momencie, gdy znajomi jedli frytki, jeden z wróbli przeleciał nad koleżanką z zamiarem przechwycenia frytki, którą chciała zjeść. Wróble dobrze sobie radzą, gdy nikt ich nie dokarmia, zwłaszcza gdy jest ciepło, jednak ludzie przyzwyczajają je, że dają im jedzenie. Pojawia się tu bezczelność. Przełóżcie sobie teraz tą sytuację, na żebrzących ludzi i pieniądze. Widzicie podobieństwo? Ja tak. Niektórzy przyzwyczajają się do łatwego zbierania gotówki, ba zaczynają uważać, że im się należy, są chamscy.