Miałam pisać recenzję szczoteczki do twarzy z Biedronki, ale będąc w sklepie podirytowało mnie zachowanie pewnej kobiety. Zainspirowało mnie to do tego, by zwrócić Waszą uwagę na bardzo powszechny problem, który swoimi dobrymi chęciami możemy łatwo pogłębić.
Robiąc zakupy w Biedronce podeszła do mnie dość młoda kobieta, zaczęła prosić o pieniądze, na dziecko. Jestem niepracującą studentką i w kulturalny sposób odpowiedziałam jej, że sama potrzebuje pieniędzy, bo przecież moje konto nie zostaje zasilane co miesiąc w magiczny sposób przez dobrą wróżkę. Kobieta mruknęła pod nosem, ale tak bym słyszała „taaa chuja”, co strasznie mnie zirytowało. Czemu mam dawać obcej kobiecie moje pieniądze?