Jakiś czas temu opisywałam Wam książkę, pt.: Piękno bez konserwantów, gdzie przedstawione były sposoby w jakie dawniej dbano o urodę. W książce tej przedstawiono jak w dawnych czasach kobiety dbały o urodę, w tym również opisywano sposoby budzące spore kontrowersje. Niedawno w moje ręce wpadła książka R. Ruder oraz S. Campos, pt.: Sekrety urody babuszki. Słowiański elementarz pielęgnacji. Jakie mam odczucia po przeczytaniu tej książki?
Książka jest swego rodzaju zbiorem ciekawych i prostych przepisów na kosmetyki, które można niskim kosztem przyrządzić samodzielnie w domu. Autorka przedstawia nam obraz swojego dzieciństwa, w którym jej babcia, a raczej tytułowa babuszka przygotowywała kosmetyki dla pielęgnacyjnych potrzeb własnej rodziny, a także oferowała je innym.
Pierwszy rozdział jest wstępem do książki. Autorka przedstawia siebie, ulubione składniki oraz ogólny zarys filozofii pielęgnacyjnej babuszki. Drugi rozdział jest poświęcony przede wszystkim narzędziom, składnikom oraz.. praktycznym zastosowaniom wódki. Kolejne rozdziały tyczą się dbania o urodę z podziałem na kategorie – znajdziemy tam porady jak zrobić domowe spa, jak przygotować odprężającą kąpiel, sposoby na przygotowanie do wielkiego dnia i wiele innych.
W elementarzu oprócz przepisów na kosmetyki o różnorodnym przeznaczeniu, możemy znaleźć również opis drogocennych składników. Autorka przedstawia naturalne odpowiedniki o działaniu podobnym do wysokopółkowych kosmetyków.
Sekrety urody babuszki to książka, która wzbogaciła moją wiedzę w zakresie pielęgnacji produktami, które mogę odnaleźć na co dzień we własnej kuchni. Nie doprowadziła do tego bym nagle chciała zrezygnować z gotowych kosmetyków (które z reguły są rozwiązaniem wygodnym), lecz sprawiła, że chcę eksperymentować łącząc jedno i drugie :)