Witam! ;) Dzisiaj o masce Kallosa Algae ;) nawet nie wiecie ile czasu spędziłam z przyjaciółką wybierając maski i zwiedzając sklep. Zdecydowałam się na tego Kallosa ze względu na ocenę wystawioną przez Wizażanki ;) Ps. Agnieszka walczyła z telefonem, żeby wyświetlić w Hebe stronę wizażu ;d
Kallos Algae
Maska z aktywnym składnikiem – ekstrakt z alg, który przenika do włosa nawilżając, odżywiając i odbudowując zniszczone, martwe włosy. Zawartość oliwy nadaje włosom jedwabisty połysk.
Cena:
10zł / 1000ml
Zastosowanie
Stosujemy po umyciu, na wysuszone ręcznikiem włosach. Po 5 minutach spłukać.
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Fucus Vesiculosus Extract, Laminaria Digitata Extract, Spirulina Maxima Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Benzyl Alcohol, Methylchloroisoth Iazolinone, Methylisothiaz Olinone.
Zapach:
Bardzo ładny, nie jest uciążliwy ;)
Moja opinia:
Mój kolejny Kallos, który chciałam przetestować ;) Jeśli chodzi o nawilżenie, to możemy zauważyć różnicę, jednak nie jest ona jakaś spektakularna. Po tej masce włosy są gładkie, błyszczące i lekkie. Jeśli chodzi o plątanie włosów nie zauważyłam, żeby w tym jakoś specjalnie pomógł może to przez to, że mam rozjaśniane końcówki i taka ich natura ;) Zapach mi odpowiada, chociaż inne Kallosy bardziej mnie zachwyciły pod tym względem, to już zależy od gustu ;) Opakowanie jak najbardziej wygodne. Konsystencja nie spływa z włosów.
Tego Kallosa oceniam średnio, moim faworytem nadal jest Keratin, jednakże zamierzam jeszcze przetestować Bananowego, Jagodowego i Czekoladowego ;)