Uwielbiam kosmetyki naturalne oraz małe polskie marki. Nic więc dziwnego, że bardzo ucieszyłam się, gdy dostałam do przetestowania krem w płynie marki Zapach Ciszy. Muszę przyznać, że do tej pory nie słyszałam zbyt wiele na ich temat, choć w internecie pojawia się coraz więcej opinii, ja postanowiłam dziś dodać coś od siebie.
Zapach Ciszy to mała manufaktura, która łączy w sobie tradycyjne rozwiązania i naturalne metody wytwarzania kosmetyków. Obecnie w ofercie oprócz kremów posiadają emulsje, mydła oraz dwie intensywne kuracje dla włosów.
Krem Kasztanowiec jest jednym z dwóch kremów kremów w płynie marki Zapach Ciszy. Krem ten przeznaczony jest przede wszystkim do pielęgnacji cery naczyniowej.
Jest to moja pierwsza styczność z kremem w takiej formie. Muszę przyznać, że formuła od początku bardzo mnie zaciekawiła. Krem należy wstrząsnąć przed użyciem. Jego formuła, choć olejowa jest dość lekka. Producent deklaruje, że krem może być stosowany pod makijaż, gdyż nie zostawia tłustego filmu. Niestety nie do końca mogę się zgodzić z tym sformułowaniem. W przypadku mojej mieszanej cery, krem zdecydowanie lepiej sprawdzał się na noc.
Krem bardzo dobrze sprawdzał się przy mojej mieszanej cerze z naczynkami. Nakładałam go na noc, pozwalając mu się na spokojnie wchłonąć w skórę. Mam wrażenie, że złagodził nieco moje zmiany trądzikowe. Nie jestem w stanie realnie ocenić jego wpływu na naczynka, jednak w składzie kosmetyku jest kilka składników działających wzmacniająco na naczynka.
To, co sprawiało, że szczególnie chętnie sięgałam po ten krem, to piękny cytrusowy zapach. Stosowanie kremu o takim zapachu to czysta przyjemność.
Składniki: Hydrolat Oczarowy, Hydrolat Różany, Olej z Pestek Winogron, Olej Makadamia, Owoc Kasztanowca, Ziele Skrzypu, Ziele Krwawnika, Witamina E, Olejek Cytrynowy, Olejek Grejpfrutowy, Kwas Cytrynowy, Benzoesan Sodu, Sorbinian Potasu
Podsumowując, bardzo się cieszę, że miałam możliwość przetestowania kremu w płynie. Uważam, że jest to bardzo dobry kosmetyk do stosowania na noc (a w przypadku bardziej suchych cer może i pod makijaż). Nie wykluczam, że jeszcze do niego kiedyś wrócę :).