Patrząc na swoje plany na 2020 rok, głośno się zaśmiałam. I wcale nie chodzi tutaj o to, że koronawirus pokrzyżował mi plany (pokrzyżował, ale tylko część). Zorientowałam się, że nie realizowałam planu, ponieważ nie pamiętałam o nim. Nie pamiętałam, co chciałam robić, przyznaję, że po prostu nie zaglądałam do nich. Część oczywiście udało się zrealizować, ale trochę przez przypadek, trochę z wewnętrznej potrzeby.
Podsumowanie minionego roku
Należę do tych osób, które starają się zbyt długo nie rozprawiać nad tym, że się nie udało, a zamiast tego wyciągam wnioski na przyszłość. Przypomnijmy najpierw jednak, co znalazło się w moich zeszłorocznych postanowieniach — każdy punkt od razu skomentuję.
- „Dbać o to, by w mojej diecie było jak najmniej cukru.” – ten punkt pośrednio mi się udawał, bo cukru dodanego w mojej diecie na co dzień jest dość mało. Pozwalałam sobie raz na jakiś czas na deser w kawiarni. Pod koniec roku ograniczyłam kupowanie słodyczy do gorzkiej czekolady z malinami lub chilli.
- „Kupić dobry rower i z niego korzystać.” – nie kupiłam roweru. Nie miałam nawet za bardzo gdzie go przechowywać. Czasem korzystałam z roweru miejskiego.
- „Znaleźć i kupić mieszkanie we Wrocławiu.” – na razie nie chcę tego robić i nie chcę w tym momencie tego punktu rozwijać.
- „Jeszcze bardziej ograniczyć ilość rzeczy, którymi się otaczam.” – zaczęłam oddawać i wyprzedawać rzeczy pod koniec roku, głównie przez Vinted. Dalej mam dużo rzeczy, których nie potrzebuję. I zaczynam mieć poczucie, że im więcej rzeczy znika, tym mniej potrzebuję. Już wiem, że minimalistką nigdy nie będę, ale chcę dążyć do ograniczeń.
- „Pojechać lub polecieć w nowe miejsce. Zaczerpnąć nowej kultury, spróbować innej kuchni. Marzy mi się podróż kulinarna do Grecji. Myślę również nad Czarnogórą.” – po części się to udało. Miała być Kreta oraz Amsterdam w maju, udało nam się polecieć pod koniec września na Sycylię, tym razem trafiliśmy Katanię. Weszliśmy na Etnę, zobaczyliśmy wulkan w czasie dość intensywnej aktywności. Kulinarnie pokochałam na nowo pistacje.
- „Chcę więcej pisać na blogu.” – zdecydowanie mi nie wyszło.
- „Chcę częściej gotować, mniej jeść jedzenia na dowóz.” – to się udało przypadkiem, ze względu na nasilenie się dolegliwości pokarmowych oraz zdecydowanie się na długoterminową współpracę z dietetykiem. Nie było to jednak gotowanie, które sprawiało mi dużo frajdy, ponieważ eliminowałam masę produktów. Być może to się wkrótce zmieni.
- „Chcę wprowadzać u siebie w życiu więcej rozwiązań korzystnych dla naszej planety, które jednak będą dopasowane pod mój styl życia.” – nie umiem podsumować tego punktu. Jeśli jakieś rozwiązanie wplatam, to tak, by było dla mnie wygodne i staje się to naturalne. Wciąż mi daleko do bycia „zero waste”, ale kiedy tylko mogę, staram się być „less waste” (choć było to trudne w 2020).
- „Chcę czytać więcej książek.” – nie wyszło, mam wrażenie, że czytałam wręcz mniej.
- „Chcę zrzucić 6 kilogramów.” – śmieje się, patrząc na to, jak długo nic nie robiłam w tej sprawie. Co prawda ważę obecnie o ok. 6 kg mniej niż w styczniu zeszłego roku, to do spadku przyczynił się przede wszystkim ogrom pracy rozpoczętej w październiku, a związany był z coraz mniejszą tolerancją produktów spożywczych. Od lipca też zdecydowanie częściej ćwiczę.
- „Chcę przeczytać minimum 6 książek literatury klasycznej.” – nie przeczytałam ani jednej.
- „Chcę rozwijać swoje umiejętności językowe z niemieckiego i angielskiego.” – niemieckiego praktycznie nie ruszyłam. Angielski rozwijałam głównie pracując z ludźmi z różnych części świata. Nie o to mi jednak chodziło.
Jakbym miała dać sobie z przeszłości wskazówkę, co mogłam zrobić lepiej — to zdecydowanie określić ważność poszczególnych punktów. Zdecydowanie lepiej wychodzi mi stopniowe wprowadzanie małych zmian, które zostają ze mną dłużej. Wiele punktów, które chciałam realizować w minionym roku, będę chciała realizować również w tym, jednak wiem, że najpierw trzeba zadbać o rzeczy najważniejsze, a jeśli starczy czasu i energii, to ruszyć dalej.
Plany na rok 2021
Moje plany na rok 2021 postanowiłam podzielić na 3 kategorie, które określają ważność każdej z nich. Byłabym niepoprawną optymistką, gdybym liczyła, że wszystkie zrealizuje, ale kto wie?
Najważniejsze
- Poprawić pracę jelit tak, abym tolerowała jak największą ilość pokarmów. Nie wiem, co dokładniej jest przyczyną takiego stanu, prawdopodobnie liczne kuracje antybiotykami, których nie byłam w stanie uniknąć. Zaczęły mi szkodzić zdrowe, bogate w błonnik produkty. Pracuję i będę pracować nad tym nadal pod opieką specjalistów.
- Pozbyć się rzeczy, których nie potrzebuję. Mam wokół siebie wciąż zbyt dużo rzeczy, których nie chcę posiadać. Są dla mnie dodatkowym ciężarem, który szczególnie odczuwam podczas przeprowadzania się, ale też nadmiar utrudnia mi utrzymywanie porządku. Będę oddawać, sprzedawać, wyrzucać.
- Dokonywać rozsądniejszych zakupów. Zdałam sobie sprawę, że nadmiar ma w znacznej mierze swoje źródło już podczas decyzji zakupowej. Fajnie jest mieć w domu zapas balsamów do ciała, ale niekoniecznie na cały rok.
- Regularnie ćwiczyć. I nie muszą to być treningi o dużej intensywności. Może to być yoga, mogą być spacery, jazda na rowerze. Może być również trening cardio. Najważniejsze, by się ruszać, bo spędzam bardzo dużo czasu za biurkiem.
- Badać się regularnie. Co prawda z zasady nie mam z tym dużych problemów, bo lubię kontrolować stan swojego organizmu, ale rok 2020 był bardzo specyficzny, i niektóre wydarzenia mocno zlały mi się w czasie.
Ważne
- Doskonalenie się w języku angielskim. Na co dzień mam możliwość rozmów po angielsku z ludźmi z różnych części Europy. Chciałabym jednak poszerzyć słownictwo i poprawić wymowę.
- Wstawać godzinę wcześniej i poświęcać czas na social media. Ten podpunkt rozumiem bardzo szeroko, ponieważ chciałabym być zarówno aktywna u innych, jak i tworzyć u siebie. Chciałabym również poznawać nowe narzędzia i możliwości. Realizować wpisy, których tematy wypisuję sobie od początku roku w kalendarzu.
- Wybierać polskie marki. W zależności od tego, jak czas i budżet będzie mi na to pozwalał, ale chciałabym, by znaczną część kupowanych przeze mnie produktów stanowiły produkty polskie.
- Poświęcać więcej czasu na rozwój zawodowy. Wydaje mi się, że swoją pracę wykonuje dobrze, jednak moja branża charakteryzuje się bardzo dużą dynamiką zmian. I chciałabym się w tym doskonalić.
Dodatkowe
Jeśli starczy czasu i energii to również chciałabym się nimi zająć. W związku z dużą ilością spraw, o wyższym priorytecie, liczę się z tym, że mogą one przejść na rok 2022 lub z czasem całkiem zniknąć:
- Znaleźć i zmienić szablon na blogu. Chciałabym, by wygląd tej strony mi odpowiada, a całość ładowała się szybko. Powinien też być przystosowany do urządzeń mobilnych.
- Pofarbować włosy. Znów mam ochotę rozjaśnić nieco włosy, ale w taki sposób, by wyglądały one naturalnie i nie wymagały regularnego farbowania odrostów. Rozważam refleksy lub sombre, ale jestem otwarta na inne opcje.
- Poświęcać więcej uwagi pielęgnacji twarzy. Przez zmiany trądzikowe nieraz po prostu mi się nie chce robić nic extra. Kiedyś uwielbiałam poświęcać czas pielęgnacji twarzy. Mam nadzieję, że poprawa stanu jelit przełoży się na poprawę cery i będę miała do tego mobilizację.
- Uczyć się języka niemieckiego. Chciałabym nauczyć się tego języka na tyle dobrze, by móc przeprowadzić krótką rozmowę nieopierającą się wyłącznie na przedstawianiu się, pytaniu o drogę czy opowiadaniu o swoich zainteresowaniach.
Tak to wygląda w moim przypadku. A jak jest u Was z planowaniem? Wyznaczanie sobie cele długoterminowe? Jeśli tak, to jak Wam idzie realizacja?